Kilka tygodni po rozpoczęciu mojej pracy, zostałem wezwany do naszego kierownika. Pierwsze moje myśli były przepełnione obawą, czy wręcz paniką. W głowie kłębiły mi się myśli, czy zrobiłem coś złego, czy popełniłem jakiś błąd. Jednak nie miałem wyjścia i z podniesioną głową udałem się do gabinetu szefa. Po zapukaniu w drzwi, usłyszałem, że mam wejść. Szef jest bardzo miłym i kulturalnym człowiekiem, lecz w pracy wymaga pełnego i bezwarunkowego skupienia się na wykonywanej pracy. Tego dnia jednak powitał mnie z uśmiechem i kazał usiąść. Po wymienieniu kilku zdań, szef przeszedł do sedna sprawy i zapytał mnie, czy nie chciałbym udać się w delegację. W domu nie trzymały mnie żadne obowiązki, więc bez chwili zastanowienia zgodziłem się. Następnie mój kierownik przedstawił mi miejsce, w które mam się udać. Wyjawił również okres i standardowe wynagrodzenia pracowników oddelegowanych do wykonywania swoich obowiązków poza zakładem pracy. Zaznaczył również, że jeśli wywiążę się ze swoich obowiązków zgodnie z oczekiwaniami, dostanę premię.